"36 Jeden z faryzeuszów zaprosił Go do siebie na posiłek. Wszedł więc do domu faryzeusza i zajął miejsce za stołem. 37 A oto kobieta, która prowadziła w mieście życie grzeszne, dowiedziawszy się, że jest gościem w domu faryzeusza, przyniosła flakonik alabastrowy olejku, 38 i stanąwszy z tyłu u nóg Jego, płacząc, zaczęła łzami oblewać Jego nogi i włosami swej głowy je wycierać. Potem całowała Jego stopy i namaszczała je olejkiem.
39 Widząc to faryzeusz, który Go zaprosił, mówił sam do siebie: «Gdyby On był prorokiem, wiedziałby, co za jedna i jaka jest ta kobieta, która się Go dotyka, że jest grzesznicą».
Czytaj dalszy fragment... Łk 7, 36-50
Kobieta, o której czytamy w powyższym fragmencie mimo tego, że można się domyślić była mało zainteresowana nauką Jezusa, ponieważ oddawała się przyjemnościom to gdy Jezus pojawia się blisko, w jej otoczeniu, to ona idzie tam gdzie On przebywa.
Na pewno nie znała do końca Jego nauki, ale idzie bo gdzieś usłyszała, że czyni cuda, uzdrawia... Z tego fragmentu ewangelii możemy czerpać i czerpać przykłady, na których możemy opierać swoje czyny i postanowienia.
Zacznijmy od tego, że w dzisiejszych czasach wiara w Boga zaczyna być zagrożona. W wielu krajach grozi już śmiercią. Jednak wierząc w Boże zbawienie nie możemy bać się śmierci. Można to porównać z tą kobietą... Ona mogła ponieść śmierć za to co robiła, popełniła przecież grzech, który skazywał ją na ukamienowanie, ale nie bała się pójść i namaścić Jezusowi nogi. Jej wiara- wiara można powiedzieć największej grzesznicy- zawstydziła potem tego, który rzekomo uważał się za przysłowiowego "świętoszka".
Warto czynić dobro nie, aby się ludziom pokazać, tak jak to robił faryzeusz. Zaprosił Jezusa pewnie tylko po to, aby mógł pochwalić się przed innymi, że pod jego dachem był ten który czyni cuda... A Ona? Przyszła bezinteresownie... Czyńmy dobre uczynki tak, aby Bóg widział, a w chwili Sądu Ostatecznego mógł poczytać nam to jako kartę przetargową do zbawienia.
Ktoś kiedyś powiedział że uczynki czynione w ukryciu liczą się dwa razy bardziej niż te czynione na pokaz.. przed ludźmi...
Czytając cały fragment widzimy, że Jezus mówiąc do kobiety nie wypomina jej grzechów, które popełniła, ale wypomina jej dobro, które robi... Nawet można powiedzieć, że chwali je przed innymi zgromadzonymi. Myślę, że również w naszym wypadku jest podobnie. Chociaż każdy z nas jest grzesznikiem, jeden większym, drugi mniejszym.. ale jeżeli czynimy dobro, spełniamy dobre uczynki to zamazujemy zło. Nie całkiem, ale na pewno w dużym stopniu.
39 Widząc to faryzeusz, który Go zaprosił, mówił sam do siebie: «Gdyby On był prorokiem, wiedziałby, co za jedna i jaka jest ta kobieta, która się Go dotyka, że jest grzesznicą».
Czytaj dalszy fragment... Łk 7, 36-50
Kobieta, o której czytamy w powyższym fragmencie mimo tego, że można się domyślić była mało zainteresowana nauką Jezusa, ponieważ oddawała się przyjemnościom to gdy Jezus pojawia się blisko, w jej otoczeniu, to ona idzie tam gdzie On przebywa.
Na pewno nie znała do końca Jego nauki, ale idzie bo gdzieś usłyszała, że czyni cuda, uzdrawia... Z tego fragmentu ewangelii możemy czerpać i czerpać przykłady, na których możemy opierać swoje czyny i postanowienia.
Zacznijmy od tego, że w dzisiejszych czasach wiara w Boga zaczyna być zagrożona. W wielu krajach grozi już śmiercią. Jednak wierząc w Boże zbawienie nie możemy bać się śmierci. Można to porównać z tą kobietą... Ona mogła ponieść śmierć za to co robiła, popełniła przecież grzech, który skazywał ją na ukamienowanie, ale nie bała się pójść i namaścić Jezusowi nogi. Jej wiara- wiara można powiedzieć największej grzesznicy- zawstydziła potem tego, który rzekomo uważał się za przysłowiowego "świętoszka".
Warto czynić dobro nie, aby się ludziom pokazać, tak jak to robił faryzeusz. Zaprosił Jezusa pewnie tylko po to, aby mógł pochwalić się przed innymi, że pod jego dachem był ten który czyni cuda... A Ona? Przyszła bezinteresownie... Czyńmy dobre uczynki tak, aby Bóg widział, a w chwili Sądu Ostatecznego mógł poczytać nam to jako kartę przetargową do zbawienia.
Ktoś kiedyś powiedział że uczynki czynione w ukryciu liczą się dwa razy bardziej niż te czynione na pokaz.. przed ludźmi...
Czytając cały fragment widzimy, że Jezus mówiąc do kobiety nie wypomina jej grzechów, które popełniła, ale wypomina jej dobro, które robi... Nawet można powiedzieć, że chwali je przed innymi zgromadzonymi. Myślę, że również w naszym wypadku jest podobnie. Chociaż każdy z nas jest grzesznikiem, jeden większym, drugi mniejszym.. ale jeżeli czynimy dobro, spełniamy dobre uczynki to zamazujemy zło. Nie całkiem, ale na pewno w dużym stopniu.
Myślę, że stwierdzenie- Możemy brać przykład z tej kobiety- będzie dobrym stwierdzeniem! Zaufajmy na maksa Panu i spełniajmy dobre uczynki wobec innych, On daje zbawienie i spokój duszy.
Więc pokonujmy drogę, aby go odnaleźć w swoim życiu. Chociażby miała być to droga usłana kamieniami... to na końcu czeka na nas- On- Jezus Chrystus, Nasz Zbawiciel!
Komentarze
Prześlij komentarz