Starość
Jakub
Polak
Jesteś
ciężarem
Kłótni
powodem
Z
sił opadając
Rzadko
już wstając
Nikt
nie rozumie
Dlaczego okrutnie
Wciąż
ci ucieka
Pamięć
jak rzeka
Kto
jest osobą
Co
stoi przed Tobą?
Czy
to Twe dziecko?
Z
pamięcią Twą kiepsko
Budzisz
się rano
Śniadanie
Ci dano
Ty
nie dziękujesz
Bo
kiepsko się czujesz
Myją
Cię inni nawet
Nie ubierzesz sam skarpet
Ty
nie dziękujesz
Bo
kiepsko się czujesz
Podają
Ci leki
Wymagasz
opieki
Lecz
nie dziękujesz
Bo
kiepsko się czujesz
Próbujesz
pomagać
Lecz
ciężko się zmagać
Bo
z sił opadasz
Z
cierpieniem się zmagasz
Tak
bardzo chcę Ci pomóż
Lecz
nie wiem jak dopomóż
Bo
wciąż coś nie odpowiada
Bo
cierpień w Tobie gromada
Patrzę
w Twe piękne oczy
I
łza po mym policzku broczy
Bo
widzę ile doświadczenia
Skrywa
Twe serce na dnie istnienia
Widzę
jak gaśniesz
Już
nic nie pragniesz
Zbliżasz
się do końca
Docierasz
do Niebiańskiego Dworca
Chcę
Ci towarzyszyć
Mojego
czasu Ci użyczyć
Być
z Tobą gdy odchodzisz
I
w Nowe Życie wchodzisz
Siedzieć
z Tobą w ciszy
Lecz
żadne z nas nie milczy
Bo
cisza jest miłości głosem
Jest
bijącego serca odgłosem
Kiedy
już do Nieba Bram przybędziesz
Gdy
już w ramionach Ojca będziesz
To
poślij na świat Anioła
Niech
o miłość do starszych ludzi woła.
Komentarze
Prześlij komentarz